Endek o skłonnościach socjalistycznych?

O czym świadczy wrażliwość na ludzką krzywdę, biedę? O naszej słabości? O głupocie? Może jeszcze o czym innym?

Nie jestem specjalistą od myślenia politycznego. Zresztą nigdy nie byłem ideologiem. Powiedzmy uczciwie, powierzano mi zawsze zadania praktyczne, organizacyjne, z których starałem się wywiązywać, jak najlepiej potrafię. To określenie „twardy endek”, które tutaj użyłem, zresztą nie po raz pierwszy, rozumiem jako obronę ponadczasowych, uniwersalnych poglądów na naród, państwo, politykę, to określone rozumienie patriotyzmu jako powinności wobec wspólnoty, ale w duchu poszanowania ludzkiej godności, wolności, etc.

Idea narodowa w moim przekonaniu ma swoje humanistyczne — ludzkie podstawy. Ja zawsze byłem wyczulony na ludzką krzywdę, biedę. Ktoś może powiedzieć, że to skłonność socjalistyczna. A ja twierdzę, że to postawa prawdziwie chrześcijańska, głęboko ewangeliczna, tak jak biblijnego Samarytanina. Być może się mylę, ale tak myślałem i myślę, powiem więcej, według tej zasady starałem się żyć i pomagać ludziom. Uczniowie Dmowskiego nie muszą być tacy demoniczni i straszni, nie muszą być z zasady antysemitami, głupcami, etc. Taki obraz to tylko obraz medialny, odpowiednio manipulujący opinią publiczną. Wartości i poglądy, o których mówię, nie są dziś popularne, nie oszukujmy się. Takich poglądów się nie promuje. Żyjemy w zupełnie innej rzeczywistości, w której wszystko się rozmywa, wszystko jest subiektywne, ograniczane. Dlatego być „twardym endekiem” to w pewnym sensie cywilna odwaga, to być sternikiem statku, który nieco zboczył z kursu, ale wierzę, że dopłynie do celu, do przystani.

 

Fragment z przygotowywanego w naszym wydawnictwie wywiadu-rzeki z Albinem Tybulewiczem, działaczem Narodowej Demokracji.

No comments yet.

Leave a Reply

CommentLuv badge