Cesarz-filozof, czyli jak się nie dać postmodernizmowi
Cesarz rzymski i wyzwoleniec – kontrasty społeczne nie przeszkadzają wielkim umysłom w tworzeniu. Wielcy filozofowie starożytności pozostawili dorobek, który do dziś nie został do końca wykorzystany dla naszego dobra.
Nasilające się zaburzenia psychiczne, emocjonalne, duchowe czy nerwowe istniały już w starożytności, jednak dzisiaj stały się prawdziwą epidemią, groźniejszą od wirusa, którego można zwalczyć lekiem czy szczepionką. Depresja czy załamanie nerwowe mogą stać się nawet przyczyną samobójstwa, które niezaprzeczalnie jest złem wyrządzonym samemu sobie.
Aby do tego nie dopuścić, warto zacząć od prostych rzeczy, np. zapoznania się z zasadami filozofii stoickiej, istniejącej od 2000 lat. Jej najświetniejszymi reprezentantami były dwie osoby z dwóch skrajnie różnych środowisk – rzymski cesarz Marek Aureliusz i wyzwoleniec (były niewolnik) Epiktet z Hierapolis. Nie będziemy tu pisać banałów o tym, że prawdziwa cnota nie zważa na pozycję społeczną. Ważniejsza jest raczej myśl o uniwersalności pewnych idei, które mogą się stać panaceum na bolączki postmodernizmu. Szansą dla współczesnego człowieka może więc stać się powrót do korzeni cywilizacji łacińskiego Zachodu, przypomnienie ich i zastosowanie w życiu codziennym. Nie jest to łatwe, bo wymaga czegoś, co jest niemodne i wbrew panującemu hedonizmowi – cierpliwości, wstrzemięźliwości i pracy nad sobą.
Jak pisał Epiktet: „…pamiętaj, że w życiu powinieneś zachowywać się tak jak w czasie uczty. Jeśli coś okrąża twój stół i znajduje się przed tobą, wyciągnij rękę i nałóż sobie porcję, stosując się przy tym do dobrych manier. Jeśli coś jest podawane dalej, nie zatrzymuj tego. Gdy coś jeszcze do ciebie nie dotarło, nie czyń tego przedmiotem swoich pragnień, lecz zaczekaj, aż znajdzie się przed tobą.”
Najnowsze komentarze