Zwierzę polityczne, czyli Zbigniew Stypułkowski

Niewątpliwie motorem w dyskusjach był Zbigniew Stypułkowski, starszy ode mnie – wspomina Albin Tybulewicz. Człowiek o wielkiej erudycji, anegdotami sypał z rękawa. Dla mnie i mojego pokolenia była to żywa legenda.

 

Był przecież, jako młody chłopak, uczestnikiem (ochotnikiem) wojny polsko–bolszewickiej. Później ukończył studia prawnicze i był jednym z najbardziej znanych adwokatów. Należał oczywiście do MW, OWP i SN. Był najmłodszym posłem w polskim parlamencie w latach 30. Był też radcą prawnym książąt pszczyńskich. Opowiadał, że gdy brakowało im czwartego do brydża, to do Pszczyny sprowadzali go samolotem z Warszawy. Kiedyś, wspominał, jak pojedynkował się w obronie prof. Stanisława Strońskiego z jakimś piłsudczykiem, ktόrego sekundantem był słynny Bolesław Wieniawa–Długoszowski — adiutant Piłsudskiego. Gdy ten zobaczył, jak Stypułkowski strzelał, mianował go „honorowym piłsudczykiem”.
Opowiadał nam Stypułkowski, jak w renomowanej kawiarni warszawskiej „Ziemiańska”, gdzie zbierały się elity II RP, na widok wchodzącego Stypułkowskiego podchmielony Wieniawa krzyczał na cały głos: „Żydy, wynoście się, bo mój przyjaciel endek przyszedł.” Stypułkowski nie bał się skandalu.

 

Dmowski bardzo cenił Stypułkowskiego, przepowiadał mu wielką karierę. Stypułkowski zasłynął na całą Polskę, gdy był jednym z obrońców Adama Doboszyńskiego, po zorganizowanym przez niego słynnym najeździe na Myślenice. Do końca nie wiem, dlaczego został zawieszony w prawach członka SN, czy też wyrzucony. Opowiadał, że brał udział przed wojną w jakimś spotkaniu z marszałkiem Śmigłym i SN potraktowało to jako zdradę. W każdym razie do SN powrócił. Był bardzo odważny. W czasie okupacji, w obawie o rodzinę, wziął fikcyjny rozwód. Trochę się błąkał politycznie. Najpierw był w SN, później w ONR, współzakładał NSZ, następnie, przed powstaniem warszawskim, należał do założycieli NZW. To już świadczyło o legendzie. W 1945 roku Stypułkowski został aresztowany przez gen. Sierowa i wywieziony wraz z innymi politykami do Moskwy. Był sądzony w słynnym procesie szesnastu. Jako jedyny nie przyznał się do winy i jakoś z tego wyszedł.

 

To było „zwierzę polityczne”. Był członkiem ścisłego kierownictwa SN, członkiem najważniejszych instytucji i organów władz RP na uchodźstwie: Rady Jedności Narodowej, Egzekutywy Zjednoczenia Narodowego, był nieoficjalnym waszyngtońskim ambasadorem emigracyjnej Rady Jedności Narodowej. Miał kontakty w Waszyngtonie ze Zbigniewem Brzezińskim, z zastępcami ministrów USA. Pełna klasa, wielki format.

 

Fragment z przygotowywanego w naszym wydawnictwie wywiadu-rzeki z Albinem Tybulewiczem, emigracyjnym działaczem Narodowej Demokracji.

No comments yet.

Leave a Reply

CommentLuv badge