Po I turze wyborów prezydenckich refleksje niewesołe

Już pierwsze przemówienia dwóch zwycięzców, a jak niektórzy chcą, jednego zwycięzcy i drugiego pokonanego, czyli Dudy i Komorowskiego, dowiodły, że obaj panowie zamierzają podlizywać się do trzeciego – Pawła Kukiza. Widać to po obu stronach, ale szczególnie w obozie obecnego prezydenta. Nawet gratulacje złożył on najpierw trzeciemu w kolejności, a dopiero potem faktycznemu zwycięzcy pierwszej tury. Od razu też stał się zwolennikiem referendum, JOW-ów i przeciwnikiem partyjniactwa…

 

Z kolei przyjaciele polityczni i sympatycy przegranego prezydenta prześcigają się w komplementowaniu elektoratu pana Kukiza, określając go mianem wykształconej, prowolnościowej młodzieży, przyszłości narodu i państwa, ludzi świadomych (jakby nieświadomi mogli głosować), a nawet (sic!) „umiejących czytać”… O tym elektoracie pisał nie będę, bo to jest stała mniej więcej w Polsce liczba osób przeświadczonych o tym, że lepiej jest być zdrowym, pięknym i bogatym niż chorym brzydkim i biednym, a jeśli jednak przynajmniej w części przynależy się do tych drugich – to jest to ewidentna wina klasy politycznej, tych – co tu owijać w bawełnę – „złodziei, panie, złodziei!”, ew. w formie nowoczesnej, dla młodszych „złodziei, kur…, złodziei”!. Wykształcenie, szczególne pobierane w wyższych uczelniach, w których – na przykład – „ostatnio omawialiśmy »Dziadów« i stopniowanie przymiotników” nie stanowi tu żadnej kwalifikacji – ani negatywnej, ani pozytywnej.

 
Zastanawia mnie jednak, dokąd te zachwyty i umizgi będą trwać?. Otóż, po pierwsze, mimo że obecny prezydent ujawnia wyraźnie objawy „zmęczenia materiałowego”, a jego kontrkandydat już wita się z gąską, to mobilizacja w drugiej turze, znów szczególnie po stronie „pracobiorców” układu prezydenckiego, będzie totalna, więc „wszystko się może zdarzyć”, a zatem trzeba się podlizywać.

 

Po drugie, te zaloty do p. Kukiza i jego elektoratu będą trwały, dopóki on nie powie wyraźnie, nie wskaże tego, ku któremu bije jego serce… Jeśli zaś wskaże, to… natychmiast odrzuceni przypomną sobie jedno z przemówień Rudolfa Hessa… I to jest dopiero ciekawe, czy sobie przypomną, i jak to wspomnienie zrodzone w obozie odrzuconych wpłynie na elektorat p. Kukiza? Oczywiście, ważne jest też, czy nasze „psy »antyfasyzmu«” są na tyle dzielne i poważne, by sobie przypomnieć i jeszcze o tym głośno szczekać?
I najważniejsze, czy ich Paweł Kukiz „spuści z łańcucha”, aby sobie przypomniały, i to już teraz, czy dopiero na jesieni?

No comments yet.

Leave a Reply

CommentLuv badge